Nie ma to
jak wrócić na „stare śmieci” po czterech latach studiów w Wielkiej Brytanii na wydziale sztuk pięknych –
fotografia.
Kiedy zapukałam
do drzwi domu swojego brata - Josepa
Guardioli i Sali , ten od razu się do mnie przytulił jak tylko je otworzył
. Spojrzał na mnie i spytał, czemu nic
mu nie powiedziałam o powrocie do Hiszpanii, bo by po mnie wyjechał na
lotnisko. Moim wytłumaczeniem było oczywiście to, że nie chciałam mu robić
kłopotu… Spytałam się go czy ma klucze do starego domu naszych rodziców, tam
gdzie dorastaliśmy.
-
Oczywiście, że mam. Tylko poczekaj, muszę je znaleźć najpierw. Usiądź w
salonie, a walizki zostaw w przedpokoju.
Powiedział i po chwili krzyknął do żony – Cristina! Deborah wróciła!
Cristina od
razu przybiegła do salonu, gdzie zostawił mnie brat i przytuliła
- Jak
dobrze, że już wróciłaś! Strasznie się za tobą stęskniłam, a Pep jeszcze
bardziej! – jeszcze mocniej mnie przytuliła.
Bardzo ją
lubiłam, jest naprawdę świetną bratową. Jest dla mnie prawie jak siostra.
- Zamierzasz
tu zostać na stałe? – spytała i usiadła obok mnie na kanapie.
- Tak,
właśnie przyszłam do Pepa po klucze do starego domu – uśmiechnęłam się.-
Chciałam tam zamieszkać. Nie wyobrażam sobie już życia w Hiszpanii by nie
mieszkać w domu po naszych rodzicach. Kocham ten dom jak nic innego…
- Dobrze, że
go nie sprzedał. Wiedział, że kiedyś się przyda – zaśmiała się Cristina.
Po chwili do
salonu wparował mój brat trzymając w
ręku klucze do domu.
- Tylko
trzeba go trochę ogarnąć. – dodał, wręczając mi klucze. Jakbym tego nie
wiedziała.
-Wiem, nie
martw się. Mam póki co czas na odświeżenie, nie znalazłam jeszcze pracy. I
wyprzedzając twoje pytanie, tak mam trochę odłożonych pieniędzy – dodałam
jednym tchem jak zobaczyłam, że chce coś powiedzieć.
- Jasne. Jak
coś to wiesz, mów. Zawsze ci pomogę! – przytulił mnie. Byłam od niego o
siedemnaście lat młodsza, więc czuł się za mnie odpowiedzialny.
- Nie martw
się. Jestem już dorosła i sobie poradzę – uśmiechnęłam się do niego ciepło.
- Wiem…Nie
chcesz u nas zostać na obiedzie? – spytała żona mojego brata. Byłam strasznie
głodna! I oczywiście przystałam na ich propozycję.
- Gdzie są
dzieci?- spytałam po chwili, jak już zasiadaliśmy do stołu.
-Starsze
zaraz powinny wrócić ze szkoły, a najmłodsze śpi sobie w pokoju – dodała
Cristina uśmiechając się do mnie.
*
Brat wyprowadził się zaraz po tym jak zmarli nam rodzice. Nie
chciał tego sprzedawać z racji tego, że była to pamiątka w pewnym sensie po
rodzicach. Wtedy specjalnie przerwałam
na chwilę studia, by wrócić na pogrzeb. Przeżyłam to strasznie, ale co poradzę?
Czasu nie można cofnąć. Potem wróciłam znowu do Niemiec i kontynuowałam studia.
Starałam się zapomnieć o tej tragedii rodzinnej i coraz więcej czasu spędzałam
ucząc się na sesje, czytając dużo książek…
Ale teraz
kiedy tu jestem w Hiszpanii, już jako absolwentka Aberystwyth University w
Wielkiej Brytanii wiem, że te studia
dobrze mi zrobiły, chociaż nadal czuję tą pustkę… I mam świadomość, że do
ewentualnego ślubu (którego nie planuje,
bo nie mam nikogo) poprowadzi mnie brat…. nie tata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz