* nie cały miesiąc później*
Od trzech
tygodni pracuje dla Barcy. Bardzo lubię tą pracę. Robię niewiele, a mogę
przychodzić na treningi chłopaków i patrzeć jak Pique, Pedro, Bojan i Sergio się wygłupiają, a potem muszą biegać
karne kółka. Widok komiczny!
Nie mogłam
się oprzeć i brałam do pracy aparat. Robiłam im zdjęcia. Naprawdę niektóre są
przekomiczne. Za przykład mogę podać Bojana i
Gerarda, którzy zakładali sobie dół koszulki na głowę i biegli
zgarbieni… A morderczy wzrok Pepa… wolę tego nie wspominać…
Ubrałam
ładną zieloną sukienkę w kwiatki do tego w podobnym kolorze szpilki. Zrobiłam
delikatny makijaż i zamykając dom, wyszłam. Musiałam jakoś zrobić nowym
zawodniku miłe wrażenie, gdyż to dziś był ten dzień, w którym miałam poznać holenderskiego
piłkarza. Miałam fotografować całą tą uroczystość. Nie zaprzątałam sobie głowy
przygotowaniami do świąt, tylko skupiłam się na kupnie prezentów(które czekały
już w szafie) dla moich bratanków.
Wezwałam
uprzednio taksówkę, która już była pod domem jak wychodziłam.
Dziesięć
minut później, taksówkarz zaparkował samochód przed stadionem Camp Nou.
Widziałam
jak Gerard wychodzi z nowym piłkarzem z taksówki. Krzyknęłam za przyjacielem i
podbiegłam do nich.
- Tak jak ci
mówiłem. Mamy tu piękne dziewczyny! – powiedział Gerard do nowego zawodnika,
który się uśmiechnął jak spojrzał na mnie. Uderzyłam lekko Pique w ramię, bo wkurza
mnie jak tak gada o mnie… A ten piłkarz był niesamowicie przystojny i miał
przepiękny uśmiech!
- Witaj,
jestem Deborah…znaczy Debbie – wyciągnęłam przyjacielsko rękę i sama posłałam
mu ciepły uśmiech.
- Miło mi,
Ibrahim – uścisnął moją dłoń. Aż serce mi stanęło. Ledwo go poznałam a już mi się podoba!
Wyglądał tak
przystojnie w rozpiętej marynarce i
rozpiętym kołnierzykiem od białej koszuli.
-
Przepraszam za swój hiszpański- zaczął – Mogę mieć jakieś małe niedociągnięcia
– zaśmiał się.
- Z tego co
z tobą rozmawiałem…to póki co genialnie mówisz! – odpowiedział Gerard. – Prawie
jak rodowity Hiszpan!
Weszliśmy na stadion. Tam czekali już zawodnicy jak i mój
brat by powitać Ibrahima. Ja usunęłam
się w cień i pozwoliłam by Holender wszystkich poznał i później dostał klubową koszulkę z numerem 20 ze swoim
nazwiskiem od mojego brata. Oczywiście wzięłam ze sobą aparat i robiłam
zdjęcia. Po chwili podszedł do mnie Pique i zaczęliśmy rozmawiać.. Co jakiś
czas spoglądałam na Ibrahima lub robiłam mu zdjęcia jak próbuje się wkręcić w
drużynowe klimaty Barcy, pokazując triki.
- Całkiem
dobry jest ten Ibrahim – skomentował Pique, jak zobaczył triki nowego zawodnika
FC Barcelony. Po chwili wstał jak poparzony i podbiegł do chłopaków.
- Debbie!
Zrób nam zdjęcie z nowym zawodnikiem! – krzyknął.
Ja się
zaśmiałam i włączyłam aparat. Zrobiłam im kilka zdjęć, jak robią głupie miny.
- To u kogo
robimy imprezę powitalną?- spytał od
razu Gerard.
- Może u
Iniesty? – krzyknęłam- Albo u Valdesa!
- Zapraszam
wszystkich, nie ma problemu – Valdes podjął temat. Po chwili w kilka taksówek
zabraliśmy się w stronę domu Victora, oczywiście bez mojego brata.
Gerard i
Bojan najpierw kupili coś do picia (tak, tak alkohol) a potem do nas dojechali.
I wtedy
zaczęła się libacja. Pique podał mi piwo a sam poszedł do kolegów do ogródka.
Ja poszłam w jego ślady i usiadłam sobie na jednym z leżaków koło niewielkiego
basenu. Tuż obok mnie po chwili usiadł
Ibrahim.
- Póki co to
Barcelona jest piękna. Wciąż nie mogę uwierzyć, że tu jestem. – zaczął
zachwalać.
- Cieszę
się, że Ci się tu podoba – uśmiechnęłam się. – Trochę dziwne, że podpisujesz
umowę z klubem w Wigilię… Na święta wyjeżdżać od rodziców, to musi być dla nich
smutne.
- Jestem
muzułmaninem, więc jutrzejsze święta mnie nie obowiązują – dodał, patrząc mi
prosto w oczy. – Jest to dla mnie dzień jak co dzień. Jak przygotowania do
świąt?
- Wszystko
będzie w domu mojego brata. Bratowa pewnie będzie gotować, bo ja niestety nie
mam takiego daru – zaśmiała się – więc pewnie przedpołudnie spędzę zabawiając
dzieci brata, żeby nie przeszkadzały w kuchni.
On również
się zaśmiał. Miał naprawdę przecudny uśmiech. W tle leciała piosenka ‘ You and your friend’ Dire
Straits.
- Kocham tą
piosenkę - powiedziałam- I radzę ci, nie pij dużo, bo mój brat da wam popalić
na jutrzejszym treningu. Z resztą sam zobaczysz, jak wszyscy przyjdą skacowani
i nie będą mieli sił biegać – wybuchłam śmiechem – Widok niezapomniany!
- Dobrze,
wezmę sobie tą radę do serca – popił łyk piwa i znów spojrzał na mnie.
-
Zatańczymy? - spytał i podniósł się wyciągając rękę w moim kierunku.
Przytaknęłam
i wstałam, a on zaprowadził mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć.
Kiedy
położył rękę na mojej talii, zalała mnie fala gorąca. Spojrzałam w jego ciemne
tęczówki i kolana się pode mną ugięły…
Co się ze mną dzieje?!
_______
no to mamy trójkę i mam nadzieję, że przypadnie Wam ona do gustu ^^
Odcinek jest dla Narvanej. - gdyby nie ona, to w sumie nie pisałabym o Ibim :D.
Hiszpanie jadą do domu...przegrali drugi mecz i nie wyjdą już z grupy :<
Mecz Barcelony z Casablanca? Mega udany! 8:0?! Błagam, to żarty! :D
Siatkarze wygrali w pięknym stylu i NARA WŁOSI xd
To do następnego :*
Co tam siatkarze, co tam, Włosi, co tam Hiszpanie! Sztafeta Amerykańska [*]
OdpowiedzUsuńIbi i Debbie wpadli sobie w oko! Pięknie, pięknie! :D
Co ja piszę! *amerykańska, naturalnie. To z rozpaczy.
Usuńhuhuh wyczuwam romans w powietrzu :D Ciekawa jestem jaki będzie jego dalszy ciąg i jak to wszystko się potoczy :D
OdpowiedzUsuńcoś wisi w powietrzu :) Ciekawe jak potoczy się to dalej.
OdpowiedzUsuńAh ten nasz Ibi :P
Siatkarze jak siatkarze, ale Ula Radwanska właśnie równo walczy z Williams.
Prawdopodbnie jak zadziała mi dziś onet to dodam nowość :)
świetny rozdział :> Och, Ibi jest taki przesłodki :> Zawsze to wiedziałam ale teraz to juz wogóle :D Tak mi się wydaje Deebie że Ibi ci się podoba :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńIBI <3
OdpowiedzUsuńCzuć miłość :D
Ich znajomość rozkwita, cóż wypada tylko czekać na moment, kiedy będą razem :D
Pozdrawiam ;**
Ibrahim od razu przechodzi do działania! haha i bardzo dobrze, bo po co ma marnować czas :P
OdpowiedzUsuńNo no no... zobaczymy co z tego wyniknie ;)
i dziękuję za dedykację! ;-)
Miłość, miłość, miłość, achhh... prawda? :D Czasy Barcelony z Bojanem i Pepem - to mnie dobito :( Szczególnie po dzisiejszej porażce polskich siatkarzy :( No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na informację : http://bloem-van-de-liefde.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie ładnie<3!
OdpowiedzUsuńOj naszej bohaterce wpadł w oko Ibi, no i można powiedzieć, że zadziałało to też w drugą stronę:D
Czekam na kolejny:)
http://precio-de-la-victoria.blogspot.com
Fajny rozdział ;) I w końcu pojawił się Ibrahim ;) Czekam na następny rozdział ;D Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń