Wstałam w
sumie bez żadnego problemu. Nie wypiłam aż tak dużo, by mieć ciężką głowę lub
nic nie pamiętać. Zrobiłam poranną toaletę, zjadłam śniadanie, ubrałam się w
koszulkę na ramiączkach, szorty, do tego wygodne sandały i wyszłam. Nie
musiałam iść do pracy, ale chciałam zobaczyć jak chłopaki sobie radzą na
treningu. Z racji tego, że miałam blisko na stadion to w piękną pogodę szłam pieszo.
Kiedy
doszłam na stadion już słyszałam krzyki brata i zaczęłam chichotać pod nosem.
Wiedziałam co się święci. Przywitałam się z Pepem, który oświadczył mi, że nowy
zawodnik Barcelony przeszedł pomyślnie badania lekarskie.
Od razu
wyciągnęłam aparat i jak weszłam na murawę, widziałam jak Pique, Bojan i Sergio
ledwo dyszą – z pewnością mieli największego kaca w całej drużynie. Oczywiście im w pierwszej kolejności zrobiłam zdjęcia jak pokładają
się na murawie. Potem zaczęłam szukać
Ibrahima, chciałam po prostu wiedzieć jak się czuje po wczorajszym i jak
sobie radzi… ( tak, kogo ja chcę oszukać?)
Usiadłam na
jednym z krzesełek i jak go znalazłam, biegającego za piłką - robiłam mu
zdjęcia. Na niektórych nawet mam przyłapane jak się na mnie patrzy i delikatnie uśmiecha… Czy to
TROCHĘ nie dziwne? Potem zrobiłam jeszcze kilka zdjęć całej drużynie i poszłam,
bo zaczęła do mnie dzwonić Cristina, że już mam przychodzić bo nie radzi sobie
z odpędzaniem dzieci w kuchni. Doszłam w pół godziny, po drodze wracając do swojego domu by zabrać
prezenty dla dzieci. Przywitałam się z bratową, wręczyłam jej prezenty i
powiedziałam by schowała je gdzieś na chwilę , po czym ruszyłam z Mariusem i
Marią na plac zabaw. Tam bratanek spotkał kilku swoich kolegów i zaczęli grać w
piłkę nożną. Ja z Marią usiadłyśmy sobie na huśtawkach i zaczęłyśmy się bujać. Chwilę
rozmawiałyśmy ale po chwili usłyszałam głos, kojarzyłam go, ale nie mogłam do
końca rozróżnić. Odwróciłam się i zobaczyłam Ibrahima.
Wstałam z
huśtawki, co chwila zerkając na dzieci, żeby gdzieś nie uciekły czy coś.
Przywitałam się z nowym ‘nabytkiem’
Barcelony B.
- Hej, co tu
robisz? – od razu spytałam i uśmiechnęłam się.
- Niedaleko
tu mieszkam… Wracałem z treningu tędy i rozglądając się spojrzałem na Ciebie.
Nie byłem pewny więc zatrzymałem się i
krzyknąłem. A potem Ty się odwróciłaś i miałem już pewność – odpowiedział,
wcale nie kalecząc hiszpańskiego.
Usiedliśmy
na ławce i rozmawialiśmy.
- Widziałem
cię dzisiaj na stadionie – powiedział.
- Tak,
wpadłam na chwilę. Chciałam zobaczyć jak czują się chłopaki po wczorajszym –
zaśmiałam się.
- Jak
poszłaś, to Pique zemdlał. Znosili go z boiska i cucili w szatni, Bojan wcale
nie lepszy. Przewrócił się o własne nogi i coś z kostką sobie zrobił.
Wybuchliśmy
śmiechem. Cały Pique i Bojan – nawalą się a potem cierpią.
- Ja im
zawsze mówię, by tyle nie pili. Jak zwykle się mnie nie słuchają… To teraz mają
– zaśmiałam się znowu- Dobrze ci idzie z hiszpańskim
- Miło mi to słyszeć. Generalnie w szkole mi
kiepsko szło… jak mama zobaczyła oceny nie tylko z języków ale z nawet z
matematyki czy chemii, dała mi szlaban na piłkę na tydzień! To był jakiś
koszmar! Powiedziała, że jak nie poprawię ocen, to da mi szlaban do końca
życia! Chcąc nie chcąc wziąłem się do nauki. Poprawiłem wszystko co mogłem!
Kocham piłkę nad życie. A kiedy mama odwołała mi szlaban, powiedziała że to był
przedsmak tego co musiałaby zrobić jakbym zawalił rok…
- Fajnie, ja
mam tak podobnie z fotografią. Mogłabym robić zdjęcia całymi dniami i nocami.
Studiowałam fotografię w Wielkiej
Brytanii.
- Naprawdę?
To super. – dogadywałam się z nim, jak z żadnym innych chłopakiem. Jest miły, a
przede wszystkim przystojny i mądry. W tym momencie jak chciałam dalej z nim
gadać, przyszedł Marius i powiedział:
- Zagrasz z
nami? Brakuje nam jednego zawodnika, bo kolega poszedł do domu, a Maria to
dziewczyna…i nie wypada – spojrzał na siostrę krzywym wzrokiem.
Dziewczynka
totalnie się tym nie przejmowała.
- Wydałoby
się, że dziewczyny są w tym lepsze! – odpowiedziałam i zaśmiałam się.
Ibrahim
przytaknął, patrząc mi w oczy roześmiany. Jak dotknął nogą piłki, poczuł
się chyba jak ryba w wodzie. Grał z
chłopcami ostrożnie, by ich nie poobijać i nie popychać. Zaczął robić różne triki, a
potem jak zobaczył, że dzieci patrzą się w niego jak w obrazek, uczył ich
najłatwiejszych piłkarskich sztuczek.
W między
czasie przyszła do mnie Maria. Razem robiłyśmy zdjęcia chłopakom.
Po niespełna
piętnastu minutach grupka chłopców się rozeszła i Ibrahim z Mariusem przyszli
do nas.
- Jesteś
naprawdę super – powiedział mój bratanek do zawodnika FC Barcelony.
- Miło mi to
słyszeć – odpowiedział Ibrahim i uśmiechnął się do niego, przybijając mu
piątkę.
- Chodźcie,
na nas już czas. Mama już pewnie czeka na nas z jedzeniem – dodałam po chwili
wstając z ławki. – W takim razie może do jutra? I tak się będę nudzić sama w
domu. Oprowadzę cię trochę tu, trochę
tam, jeśli oczywiście byś chciał…
- Jasne.
Tylko nie mam twojego numeru – dodał.
Ja palnęłam
się otwarta ręką w czoło. Podałam mu
numer i pożegnałam się z nim. Wzięłam
dzieci za rękę i skierowaliśmy się w stronę domu mojego brata.
Po niespełna
dziesięciu minutach spaceru byliśmy już w domu.
- No,
wreszcie jesteście. Umyjcie ręce, ubierzcie się w to co wam przygotowałam na
waszych łóżkach i siadajcie do stołu –
powiedziała moja bratowa. Ja nie miałam
rzeczy na przebranie, więc się lekko wkurzyłam, że musiałam się wracać do
swojego domu.
- Debbie,
dla ciebie mam sukienkę, taki tam prezent ode mnie na święta. Chodź, jest w
moim pokoju – wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do ich sypialni.
Na łóżku
leżała przepiękna beżowa sukienka do
kolan z czarną kokardą przy pasie.
- Dziękuję
ci bardzo! – powiedziałam i przytuliłam się do niej. Ona zawsze trafia w mój
gust! Ale co się dziwić, skoro ma swój sklep z ubraniami.
- Nie ma za
co. A teraz się przebieraj i schodź na dół – powiedziała i wyszła z sypialni
zamykając za sobą drzwi.
Założyłam tą
sukienkę i nie mogłam się napatrzeć w lustrze. Była naprawdę boska.
Ubrałam do
tego czarne szpilki, które również dostałam.
Po chwili
byłam już na dole i brat zachwalał mnie przy swoich teściach jaką to ma śliczną
siostrę.
Myślałam, że
mam już czerwone rumieńce na twarzy, ale
tak oczywiście nie było.
Zasiedliśmy
do stołu i wspólnie z rodziną brata jak
i rodzicami Cristiny zaczęliśmy jeść.
____
mamy czwóreczkę i chyba jest znośna, co? :)
Swietny rozdzial :> znowu to powiem, ibi jest przeslodki :> i fajnie ze sie do siebie zbilzaja. Czekam na ich spacer :> pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhuehue widać, że pomiędzy Debbie, a Ibrahimem zaczyna się coś dziać :D Już nie mogę się doczekać kolejnego ich spotkania, więc czekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńWiesz co pomyślałam jak przeczytałam, że Ibi kręcił się po placu zabaw? że to pedofil!!! hahahahahahahaha :D serio... i w ogóle muszę Ci powiedzieć, że jest z ciebie zbok! co drugie zdanie z jakimś podtekstem! :D (no chyba że moja wyobraźnia jest zbyt wybujała!). ;-) // narvana
OdpowiedzUsuńOdcinek jest cudny!
OdpowiedzUsuńHahahah nie ma to jak na kacu. Oj Pique, Pique XD
Co do Ibiego i Debbie- coś się już zaczyna :D
To oprowadzanie po mieście będzie pewnie początkiem czegoś :)
Pozdrawiam ;**
Biedny Pique i Bojan:D Ale tak to się własnie kończy, gdy nie zna się umiaru z alkoholem:D
OdpowiedzUsuńIbi jest prze słodki<3 Już nie mogę doczekać się tego spaceru;).
http://precio-de-la-victoria.blogspot.com
Bardzo fajny rozdział. Widać, że Debbie i Ibrahima do siebie ciągnie :) Czekam na kolejny rozdział :) Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że miałam mu lekkie zaległości co do czytanych rozdziałów, ale już wszystko nadrobiłam i teraz będę wszystko komentowała na bieżąco. Stwierdzam, że z Ibrahima całkiem fajny chłopak jest i widać, że Debbie mu wpadła w oko i to ze wzajemnością.
OdpowiedzUsuńcoś się dzieje między Ibim a Debbie, widać to z daleka.
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość u Ciebie i w między czasie zapraszam na nowość u mnie:)