poniedziałek, 6 sierpnia 2012

4.


Wstałam w sumie bez żadnego problemu. Nie wypiłam aż tak dużo, by mieć ciężką głowę lub nic nie pamiętać.  Zrobiłam poranną  toaletę, zjadłam śniadanie, ubrałam się w koszulkę na ramiączkach, szorty, do tego wygodne sandały i wyszłam. Nie musiałam iść do pracy, ale chciałam zobaczyć jak chłopaki sobie radzą na treningu. Z racji tego, że miałam blisko na stadion to w  piękną pogodę szłam pieszo.
Kiedy doszłam na stadion już słyszałam krzyki brata i zaczęłam chichotać pod nosem. Wiedziałam co się święci. Przywitałam się z Pepem, który oświadczył mi, że nowy zawodnik Barcelony przeszedł pomyślnie badania lekarskie.
Od razu wyciągnęłam aparat i jak weszłam na murawę, widziałam jak Pique, Bojan i Sergio ledwo dyszą – z pewnością mieli największego kaca w całej drużynie.  Oczywiście im  w pierwszej kolejności zrobiłam zdjęcia jak pokładają się na murawie. Potem zaczęłam szukać  Ibrahima, chciałam po prostu wiedzieć jak się czuje po wczorajszym i jak sobie radzi… ( tak, kogo ja chcę oszukać?)
Usiadłam na jednym z krzesełek i jak go znalazłam, biegającego za piłką - robiłam mu zdjęcia. Na niektórych nawet mam przyłapane jak się na mnie patrzy i delikatnie uśmiecha… Czy to TROCHĘ nie dziwne? Potem zrobiłam jeszcze kilka zdjęć całej drużynie i poszłam, bo zaczęła do mnie dzwonić Cristina, że już mam przychodzić bo nie radzi sobie z odpędzaniem dzieci w kuchni. Doszłam w pół godziny, po  drodze wracając do swojego domu by zabrać prezenty dla dzieci. Przywitałam się z bratową, wręczyłam jej prezenty i powiedziałam by schowała je gdzieś na chwilę , po czym ruszyłam z Mariusem i Marią na plac zabaw. Tam bratanek spotkał kilku swoich kolegów i zaczęli grać w piłkę nożną. Ja z Marią usiadłyśmy sobie na huśtawkach i zaczęłyśmy się bujać. Chwilę rozmawiałyśmy ale po chwili usłyszałam głos, kojarzyłam go, ale nie mogłam do końca rozróżnić. Odwróciłam się i zobaczyłam Ibrahima.
Wstałam z huśtawki, co chwila zerkając na dzieci, żeby gdzieś nie uciekły czy coś. Przywitałam się  z nowym ‘nabytkiem’ Barcelony B.
- Hej, co tu robisz? – od razu spytałam i uśmiechnęłam się.
- Niedaleko tu mieszkam… Wracałem z treningu tędy i rozglądając się spojrzałem na Ciebie. Nie byłem pewny więc  zatrzymałem się i krzyknąłem. A potem Ty się odwróciłaś i miałem już pewność – odpowiedział, wcale nie kalecząc hiszpańskiego.
Usiedliśmy na ławce  i rozmawialiśmy.
- Widziałem cię dzisiaj na stadionie – powiedział.
- Tak, wpadłam na chwilę. Chciałam zobaczyć jak czują się chłopaki po wczorajszym – zaśmiałam się.
- Jak poszłaś, to Pique zemdlał. Znosili go z boiska i cucili w szatni, Bojan wcale nie lepszy. Przewrócił się o własne nogi i coś z kostką sobie zrobił.
Wybuchliśmy śmiechem. Cały Pique i Bojan – nawalą się a potem cierpią.
- Ja im zawsze mówię, by tyle nie pili. Jak zwykle się mnie nie słuchają… To teraz mają – zaśmiałam się znowu- Dobrze ci idzie z hiszpańskim
-  Miło mi to słyszeć. Generalnie w szkole mi kiepsko szło… jak mama zobaczyła oceny nie tylko z języków ale z nawet z matematyki czy chemii, dała mi szlaban na piłkę na tydzień! To był jakiś koszmar! Powiedziała, że jak nie poprawię ocen, to da mi szlaban do końca życia! Chcąc nie chcąc wziąłem się do nauki. Poprawiłem wszystko co mogłem! Kocham piłkę nad życie. A kiedy mama odwołała mi szlaban, powiedziała że to był przedsmak tego co musiałaby zrobić jakbym zawalił rok…
- Fajnie, ja mam tak podobnie z fotografią. Mogłabym robić zdjęcia całymi dniami i nocami. Studiowałam fotografię  w Wielkiej Brytanii.
- Naprawdę? To super. – dogadywałam się z nim, jak z żadnym innych chłopakiem. Jest miły, a przede wszystkim przystojny i mądry. W tym momencie jak chciałam dalej z nim gadać, przyszedł Marius i powiedział:
- Zagrasz z nami? Brakuje nam jednego zawodnika, bo kolega poszedł do domu, a Maria to dziewczyna…i nie wypada – spojrzał na siostrę krzywym wzrokiem.
Dziewczynka totalnie się tym nie przejmowała.
- Wydałoby się, że dziewczyny są w tym lepsze! – odpowiedziałam i zaśmiałam się.
Ibrahim przytaknął, patrząc mi w oczy roześmiany. Jak dotknął nogą piłki, poczuł się  chyba jak ryba w wodzie. Grał z chłopcami ostrożnie, by ich nie poobijać  i nie popychać. Zaczął robić różne triki, a potem jak zobaczył, że dzieci patrzą się w niego jak w obrazek, uczył ich najłatwiejszych piłkarskich sztuczek.
W między czasie przyszła do mnie Maria. Razem robiłyśmy zdjęcia chłopakom.
Po niespełna piętnastu minutach grupka chłopców się rozeszła i Ibrahim z Mariusem przyszli do nas.
- Jesteś naprawdę super – powiedział mój bratanek do zawodnika FC Barcelony.
- Miło mi to słyszeć – odpowiedział Ibrahim i uśmiechnął się do niego, przybijając mu piątkę.
- Chodźcie, na nas już czas. Mama już pewnie czeka na nas z jedzeniem – dodałam po chwili wstając z ławki. – W takim razie może do jutra? I tak się będę nudzić sama w domu. Oprowadzę cię  trochę tu, trochę tam, jeśli oczywiście byś chciał…
- Jasne. Tylko nie mam twojego numeru – dodał.
Ja palnęłam się  otwarta ręką w czoło. Podałam mu numer i pożegnałam się  z nim. Wzięłam dzieci za rękę i skierowaliśmy się w stronę domu mojego brata.
Po niespełna dziesięciu minutach spaceru byliśmy już w domu.
- No, wreszcie jesteście. Umyjcie ręce, ubierzcie się w to co wam przygotowałam na waszych  łóżkach i siadajcie do stołu – powiedziała moja bratowa.  Ja nie miałam rzeczy na przebranie, więc się lekko wkurzyłam, że musiałam się wracać do swojego domu.
- Debbie, dla ciebie mam sukienkę, taki tam prezent ode mnie na święta. Chodź, jest w moim pokoju – wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do ich sypialni.
Na łóżku leżała przepiękna  beżowa sukienka do kolan z czarną kokardą przy pasie.
- Dziękuję ci bardzo! – powiedziałam i przytuliłam się do niej. Ona zawsze trafia w mój gust! Ale co się dziwić, skoro ma swój sklep z ubraniami.
- Nie ma za co. A teraz się przebieraj i schodź na dół – powiedziała i wyszła z sypialni zamykając za sobą drzwi.
Założyłam tą sukienkę i nie mogłam się napatrzeć w lustrze. Była naprawdę boska.
Ubrałam do tego czarne szpilki, które również dostałam. 
Po chwili byłam już na dole i brat zachwalał mnie przy swoich teściach jaką to ma śliczną siostrę.
Myślałam, że mam już  czerwone rumieńce na twarzy, ale tak oczywiście nie było.
Zasiedliśmy do stołu i  wspólnie z rodziną brata jak i rodzicami Cristiny zaczęliśmy jeść.
____
mamy czwóreczkę i chyba jest znośna, co? :)

8 komentarzy:

  1. Swietny rozdzial :> znowu to powiem, ibi jest przeslodki :> i fajnie ze sie do siebie zbilzaja. Czekam na ich spacer :> pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. huehue widać, że pomiędzy Debbie, a Ibrahimem zaczyna się coś dziać :D Już nie mogę się doczekać kolejnego ich spotkania, więc czekam z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co pomyślałam jak przeczytałam, że Ibi kręcił się po placu zabaw? że to pedofil!!! hahahahahahahaha :D serio... i w ogóle muszę Ci powiedzieć, że jest z ciebie zbok! co drugie zdanie z jakimś podtekstem! :D (no chyba że moja wyobraźnia jest zbyt wybujała!). ;-) // narvana

    OdpowiedzUsuń
  4. Odcinek jest cudny!
    Hahahah nie ma to jak na kacu. Oj Pique, Pique XD
    Co do Ibiego i Debbie- coś się już zaczyna :D
    To oprowadzanie po mieście będzie pewnie początkiem czegoś :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Pique i Bojan:D Ale tak to się własnie kończy, gdy nie zna się umiaru z alkoholem:D
    Ibi jest prze słodki<3 Już nie mogę doczekać się tego spaceru;).
    http://precio-de-la-victoria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny rozdział. Widać, że Debbie i Ibrahima do siebie ciągnie :) Czekam na kolejny rozdział :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zauważyłam, że miałam mu lekkie zaległości co do czytanych rozdziałów, ale już wszystko nadrobiłam i teraz będę wszystko komentowała na bieżąco. Stwierdzam, że z Ibrahima całkiem fajny chłopak jest i widać, że Debbie mu wpadła w oko i to ze wzajemnością.

    OdpowiedzUsuń
  8. coś się dzieje między Ibim a Debbie, widać to z daleka.
    Czekam na nowość u Ciebie i w między czasie zapraszam na nowość u mnie:)

    OdpowiedzUsuń