Te trzy dni
minęły jak z bicza strzelił. Ibi na treningach- ledwo starczyło mu czasu na
odprowadzenie brata na lotnisko, ja albo w domu organizując ( trochę)
Sylwester, a Gerard? Jak Gerard. Romansował to przez internet ,to z napotkaną
na ulicy dziewczyną. Nigdy go nie
rozumiałam, jak on tak mógł. Zdecydowanie wykorzystywał swoje możliwości.
Dzisiaj był
Sylwester więc kupiłam trochę fajerwerków, lecz nie za wiele bo wiedziałam, że
Busquets kupi ich zdecydowanie więcej. Alkoholu w ogóle nie kupowałam, mając
zapewnienia prawie wszystkich zawodników , że przyjdą z pełnym ładunkiem.
Ubrałam się
w normalne spodenki dżinsowe i białą koszulkę z napisem ‘ Barcelona’ , która
kiedyś dostałam do Gerarda. Bardzo ją lubiłam.
Kiedy
zaczęli się wszyscy schodzić, obawiałam się jednego, co później okazało się
genialnym trafieniem. Było nas po prostu za dużo! Siedziałam ściśnięta na
kanapie obok Ibrahima, Gerarda i Bojana, który wciąż miał problemy z kostką,
którą uszkodził sobie po morderczym treningu, tuż po ‘imprezie powitalnej’ dla
Ibrahima.
Holender
obejmował mnie pasie i co jakiś czas całował w policzek. Było to przyjemne nie
powiem, ale akurat rozmawiałam z Bojanem. Było nas dość dużo. Miedzy innymi
Valdes z żoną, Messi z dziewczyną i inni zawodnicy Barcelony ze swoimi
przyjaciółmi czy dziewczynami.
Wtedy Gerard
wstał i oznajmił nam, że przestajemy się mieścić w moim domu i zaproponował
byśmy przenieśli się na Camp Nou.
- Jest
ciepło, a boisko strasznie duże, nie? – zaśmiał się, a wszyscy przytaknęli
ochoczo. Byli już lekko podchmieleni, ale myśleli trzeźwo, tak mi się
przynajmniej wydawało. Nie byłam za tym pomysłem, ale i tak zostałam
przegłosowana.
Wzięliśmy
alkohole w siatki i pod rękę, a inni zajęli się braniem fajerwerków kupionych
przez Busquetsa. Na piechotę szliśmy
na stadion, gdyż już nikt z towarzystwa nie był trzeźwy, a po
drugie od mojego domu było w miarę blisko.
- Mamy
szczęście, nie ma ochrony. Świetnie się pewnie bawią na swoich imprezach
sylwestrowych. – powiedział uradowany Sergio i całą gromadą weszliśmy na
boisko.
Nie wiem
kto, ale ktoś wziął moje głośniki z domu i podłączył do nich I-poda. Muzyka
grała i to jeszcze jak!
- Zbliża się
północ, kochani – zaczął Gerard i wziął się za rozpakowywanie fajerwerków wraz
z Messim, który zjawił się ze swoją dziewczyną, jak i Bojanem, Sergiem i Pedro.
- Chłopaki,
to nie jest dobry pomysł… Jak któraś poleci w trybuny i tam wybuchnie?
- Nie ma
sylwestra bez fajerwerków – odpowiedział oburzony Pique i kontynuował swoją
czynność – po drugie, to i tak nic się nie stanie.
- Jak coś,
zwalamy na ciebie – dodał Ibi i przytulił się do mnie.
Kiedy
zaczęliśmy odliczać do tej magicznej godziny, Pique idealnie wpasował się i
odpalił pierwsze fajerwerki, które poleciały prosto w niebo i tam pięknie
rozbłysły. Nim się zorientowałam a stałam sama.
- Śliczne –
powiedziałam pod nosem. Wtedy podszedł do mnie Ibrahim z szampanem w ręku i zaczął mi składać życzenia
noworoczne. Ja również mu złożyłam, a potem się pocałowaliśmy.
Następnie
przyszedł do mnie kulejący Bojan i Pique. Rzucili mi się na szyję i zaczęli
również składać życzenia.
Ktoś inny
odpalał fajerwerki i na nasze nieszczęście wybuchły w trybunach. Byliśmy tak
przestraszeni, że zaczęliśmy szybko sprzątać po sobie lecz i tak nie
zdołaliśmy. Policja przyjechała z prędkością światła.
Nie ma to
jak świetnie zacząć nowy rok!
Kiedy
wszyscy razem siedzieliśmy w areszcie, ja miałam głowę położoną na
ramieniu Ibrahima, natomiast on
obejmował mnie w pasie. Jak usłyszeliśmy
głos mojego brata a potem otwierane z hukiem drzwi, odsunęliśmy się od
siebie. Nie chcieliśmy by dowiedział się o nas w takim momencie, bo nie wiadomo
do czego byłby zdolny.
Podeszłam do
krat i zacisnęłam na nich dłonie.
- Pep! To
naprawdę tym razem nie był mój pomysł! – tłumaczyłam się. W młodości zazwyczaj
na głupie pomysły wpadałam ja, czasami jeszcze Pique. Zazwyczaj on był
pomysłodawcą a ja wdrażałam te pomysły w życie i to mnie się zawsze obrywało.
- Doprawdy?
A czyj? Kogo mam zabić na treningu?! – oj, był bardzo wkurzony.
Wszyscy
palcem ( wiem, to nie ładnie) wskazaliśmy na Gerarda.
On tylko
podniósł ręce w geście poddania się i wzruszył ramionami. Większość nie
kontaktowała już ze światem.
- Zapłacisz
za nowe krzesełka na trybunach. A teraz wynocha z aresztu! Nie chcę was tu widzieć – policjant otworzył
i wszyscy posłusznie wyszliśmy.
- Macie dwa
dni. Drugiego stycznia zaczynami trening. Pique, przygotuj się na tortury!
- Nie
powiem, było to dość śmieszne doświadczenie. Jeszcze nigdy nie wylądowałam w
areszcie. – powiedziałam do Ibrahima, który jako chyba jedyny był „w dobrej
formie”. Szliśmy trzymając się za rękę i kierowaliśmy się w stronę mojego domu.
- Ja też nie-
zaśmiał się. – Ciekaw jestem co Pep wymyśli Gerardowi.
- Nie chcę
wiedzieć, bo to będzie coś bardzo, ale to bardzo strasznego – oboje
wybuchnęliśmy śmiechem.
- Rozumiem,
że teraz jesteśmy parą? – spytałam ni stąd ni z owąd, podnosząc ku górze nasze
splecione razem dłonie.
- Śmiesz w
to wątpić? – przystanął i musnął moje wargi.
Po raz
pierwszy związałam się z kimś po tak krótkim czasie znajomości. Ale powiem, że
to chyba dość fajne uczucie!
______
ten Sylwester to tak mi wpadł którejś nocy i musiałam to po prostu wdrożyć w to opowiadanie! Mnie się osobiście podoba, a Wam? :)
Do napisania :*
świetny rozdział :> sylwester na Camp Nou? :D czemu nie, tego jeszcze świat nie widział :> Czekam na następny . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPewnie, dobry pomysł nigdy nie jest zły! :D taze ja jestem ciekawa, jak to wszystko wyjdzie :D czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńSylwester na Camp Nou, mój nowy, życiowy cel (:
OdpowiedzUsuńTrochę ten obraz przypomina mi słowa Iniesty w 'Rok w raju'. :)
Czekam na następny odcinek!
Hahahah, wiesz ze nawet na to nie wpadlam? Czytalam Rok w Raju ale niedawno, a ten odcinek mam napisany od dwoch miesiecy xd // inszaaaa
UsuńO mamoo- Sylwester na Camp Nou? AAAAAWWWWW *__*
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko tych krzesełek i trybun ;<
Ale tak się zwijałam ze śmiechu, kiedy opisywałaś akcję na komisariacie, że padłam XD
Współczuję Geriemu xd
No i w końcu Debbie z Ibim są razeeeem *__*
Postanowiłam wdrożyć się i w to twoje opowiadanie . ;) - i już mi się podoba, tyle Ci powieem . ;p
OdpowiedzUsuńA u mnie nowość na to-przypadkowe-przeznaczenie.blogspot.com