poniedziałek, 8 października 2012

13.



Te trzy dni minęły jak z bicza strzelił. Ibi na treningach- ledwo starczyło mu czasu na odprowadzenie brata na lotnisko, ja albo w domu organizując ( trochę) Sylwester, a Gerard? Jak Gerard. Romansował to przez internet ,to z napotkaną na ulicy dziewczyną.  Nigdy go nie rozumiałam, jak on tak mógł. Zdecydowanie wykorzystywał swoje możliwości.
Dzisiaj był Sylwester więc kupiłam trochę fajerwerków, lecz nie za wiele bo wiedziałam, że Busquets kupi ich zdecydowanie więcej. Alkoholu w ogóle nie kupowałam, mając zapewnienia prawie wszystkich zawodników , że przyjdą z pełnym ładunkiem.
Ubrałam się w normalne spodenki dżinsowe i białą koszulkę z napisem ‘ Barcelona’ , która kiedyś dostałam do Gerarda. Bardzo ją lubiłam.
Kiedy zaczęli się wszyscy schodzić, obawiałam się jednego, co później okazało się genialnym trafieniem. Było nas po prostu za dużo! Siedziałam ściśnięta na kanapie obok Ibrahima, Gerarda i Bojana, który wciąż miał problemy z kostką, którą uszkodził sobie po morderczym treningu, tuż po ‘imprezie powitalnej’ dla Ibrahima.
Holender obejmował mnie pasie i co jakiś czas całował w policzek. Było to przyjemne nie powiem, ale akurat rozmawiałam z Bojanem. Było nas dość dużo. Miedzy innymi Valdes z żoną, Messi z dziewczyną i inni zawodnicy Barcelony ze swoimi przyjaciółmi  czy dziewczynami.
Wtedy Gerard wstał i oznajmił nam, że przestajemy się mieścić w moim domu i zaproponował byśmy przenieśli się na Camp Nou.  
- Jest ciepło, a boisko strasznie duże, nie? – zaśmiał się, a wszyscy przytaknęli ochoczo. Byli już lekko podchmieleni, ale myśleli trzeźwo, tak mi się przynajmniej wydawało. Nie byłam za tym pomysłem, ale i tak zostałam przegłosowana.
Wzięliśmy alkohole w siatki i pod rękę, a inni zajęli się braniem fajerwerków kupionych przez Busquetsa.  Na piechotę szliśmy na  stadion, gdyż  już nikt z towarzystwa nie był trzeźwy, a po drugie od mojego domu było w miarę blisko.
- Mamy szczęście, nie ma ochrony. Świetnie się pewnie bawią na swoich imprezach sylwestrowych. – powiedział uradowany Sergio i całą gromadą weszliśmy na boisko.
Nie wiem kto, ale ktoś wziął moje głośniki z domu i podłączył do nich I-poda. Muzyka grała i to jeszcze jak!
- Zbliża się północ, kochani – zaczął Gerard i wziął się za rozpakowywanie fajerwerków wraz z Messim, który zjawił się ze swoją dziewczyną, jak i Bojanem, Sergiem i Pedro.
- Chłopaki, to nie jest dobry pomysł… Jak któraś poleci w trybuny i tam wybuchnie?
- Nie ma sylwestra bez fajerwerków – odpowiedział oburzony Pique i kontynuował swoją czynność – po drugie, to i tak nic się nie stanie.
- Jak coś, zwalamy na ciebie – dodał Ibi i przytulił się do mnie.
Kiedy zaczęliśmy odliczać do tej magicznej godziny, Pique idealnie wpasował się i odpalił pierwsze fajerwerki, które poleciały prosto w niebo i tam pięknie rozbłysły. Nim się zorientowałam a stałam sama.
- Śliczne – powiedziałam pod nosem. Wtedy podszedł do mnie Ibrahim z  szampanem w ręku i zaczął mi składać życzenia noworoczne. Ja również mu złożyłam, a potem się pocałowaliśmy.
Następnie przyszedł do mnie kulejący Bojan i Pique. Rzucili mi się na szyję i zaczęli również składać życzenia.
Ktoś inny odpalał fajerwerki i na nasze nieszczęście wybuchły w trybunach. Byliśmy tak przestraszeni, że zaczęliśmy szybko sprzątać po sobie lecz i tak nie zdołaliśmy. Policja przyjechała z prędkością światła.
Nie ma to jak świetnie zacząć nowy rok!

Kiedy wszyscy razem siedzieliśmy w areszcie, ja miałam głowę położoną na ramieniu  Ibrahima, natomiast on obejmował mnie w pasie. Jak usłyszeliśmy  głos mojego brata a potem otwierane z hukiem drzwi, odsunęliśmy się od siebie. Nie chcieliśmy by dowiedział się o nas w takim momencie, bo nie wiadomo do czego byłby zdolny.
Podeszłam do krat i zacisnęłam na nich dłonie.
- Pep! To naprawdę tym razem nie był mój pomysł! – tłumaczyłam się. W młodości zazwyczaj na głupie pomysły wpadałam ja, czasami jeszcze  Pique. Zazwyczaj on był pomysłodawcą a ja wdrażałam te pomysły w życie i to mnie się zawsze obrywało.
- Doprawdy? A czyj? Kogo mam zabić na treningu?! – oj, był bardzo wkurzony.
Wszyscy palcem ( wiem, to nie ładnie) wskazaliśmy na Gerarda.
On tylko podniósł ręce w geście poddania się i wzruszył ramionami. Większość nie kontaktowała już ze światem.
- Zapłacisz za nowe krzesełka na trybunach. A teraz wynocha z aresztu!  Nie chcę was tu widzieć – policjant otworzył i wszyscy posłusznie wyszliśmy.
- Macie dwa dni. Drugiego stycznia zaczynami trening. Pique, przygotuj się na tortury!

- Nie powiem, było to dość śmieszne doświadczenie. Jeszcze nigdy nie wylądowałam w areszcie. – powiedziałam do Ibrahima, który jako chyba jedyny był „w dobrej formie”. Szliśmy trzymając się za rękę i kierowaliśmy się w stronę mojego domu.
- Ja też nie- zaśmiał się. – Ciekaw jestem co Pep wymyśli Gerardowi.
- Nie chcę wiedzieć, bo to będzie coś bardzo, ale to bardzo strasznego – oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Rozumiem, że teraz jesteśmy parą? – spytałam ni stąd ni z owąd, podnosząc ku górze nasze splecione razem dłonie.
- Śmiesz w to wątpić? – przystanął i musnął moje wargi.
Po raz pierwszy związałam się z kimś po tak krótkim czasie znajomości. Ale powiem, że to chyba dość fajne uczucie!
______
ten Sylwester to tak mi wpadł którejś nocy i musiałam to po prostu wdrożyć w to opowiadanie! Mnie się osobiście podoba, a Wam? :)
Do napisania :*

6 komentarzy:

  1. świetny rozdział :> sylwester na Camp Nou? :D czemu nie, tego jeszcze świat nie widział :> Czekam na następny . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, dobry pomysł nigdy nie jest zły! :D taze ja jestem ciekawa, jak to wszystko wyjdzie :D czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Sylwester na Camp Nou, mój nowy, życiowy cel (:
    Trochę ten obraz przypomina mi słowa Iniesty w 'Rok w raju'. :)

    Czekam na następny odcinek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah, wiesz ze nawet na to nie wpadlam? Czytalam Rok w Raju ale niedawno, a ten odcinek mam napisany od dwoch miesiecy xd // inszaaaa

      Usuń
  4. O mamoo- Sylwester na Camp Nou? AAAAAWWWWW *__*
    Szkoda tylko tych krzesełek i trybun ;<
    Ale tak się zwijałam ze śmiechu, kiedy opisywałaś akcję na komisariacie, że padłam XD
    Współczuję Geriemu xd
    No i w końcu Debbie z Ibim są razeeeem *__*

    OdpowiedzUsuń
  5. Postanowiłam wdrożyć się i w to twoje opowiadanie . ;) - i już mi się podoba, tyle Ci powieem . ;p
    A u mnie nowość na to-przypadkowe-przeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń