poniedziałek, 15 października 2012

14.



- Ale musicie przyznać… Fajnie było, nie? – zaśmiał się Gerard, jak tylko wszyscy zebrali się na treningu. Wczoraj cały dzień spędziłam z Ibrahimem na oglądaniu filmów i zajadaniu się pizzą.
- Było, ale już nigdy więcej – odpowiedział Busquets, a reszta tylko przytaknęła wraz ze mną i Ibim. Miałam im dzisiaj robić zdjęcia, bo roboty papierkowej w sumie nie było. W domu nie miałam co robić, więc wybrałam się z Afellayem na Camp Nou na ich trening.
- Gerardzie Pique! -  krzyknął mój brat. Nikt nie zauważył kiedy Pep pojawił się na boisku. Wszyscy się odsunęliśmy, można powiedzieć, że ze strachu. Teraz się dopiero zacznie. Ibi spojrzał na mnie swoimi brązowymi tęczówkami, uśmiechając się przy tym zawadiacko. Kąciki moich ust same powędrowały ku górze. Lubiłam jak na mnie patrzył. Czułam się wyjątkowo.
- Słucham? – odpowiedział Geri, a reszta cicho się zaśmiała. Jak oni tak mogą? Zaraz Gerard może zginąć z rąk mojego brata, a oni się śmieją?!
- Biegasz sto kółek – powiedział Pep, a reszta wybałuszyła oczy. Czy oby się nie przesłyszałam? STO?!
Zobaczyłam minę Pique i nie mogłam się powstrzymać, by nie zrobić mu zdjęcia. Otworzył szczękę ze zdziwienia, a oczy wyszły mu prawie na wierzch.
- Postanowiłem, że dostaniesz dodatkowo trzysta kółek do biegania. Oczywiście nie musisz, biegać przez trzy treningi po sto kółek. Rozłóż to sobie na ile chcesz, ale do połowy stycznia masz skończyć, jasne? – dopowiedział mój brat po czym zaczął klaskać w dłonie, w celu pośpieszenia reszty zawodników.  Ja usiadłam na rezerwowych krzesełkach i robiłam co jakiś czas zdjęcia.
Gerard prawie wypluwał płuca, biegając czterdzieste kółko wokół boiska. Mnie by się już w głowie kręciło, jakbym musiała tak biegać cały czas. No cóż, wpadł na tak idiotyczny pomysł to niech cierpi.

Kiedy czekałam na Afellaya pod szatnią, układałam sobie pogadankę dla niego. Muszę w końcu powiedzieć Pepowi, że jesteśmy razem…
- Cześć – usłyszałam za sobą a po chwili poczułam jego rozgrzane wargi na swoich. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z Camp Nou.
- Muszę w końcu powiedzieć Pepowi o nas – powiedziała i spojrzałam na Ibiego. Czekałam na jakąkolwiek (złą) reakcję, a on tylko przytaknął.
- Kiedy? – spytał i się uśmiechnął. Ja patrzyłam wciąż zaskoczona na niego. Od tak się zgodził?
- Nie wiem… Może w piątek? Ugotuję coś, zaproszę Pepa i Cristinę. Ty też przyjdziesz i tak oficjalnie cię przedstawię, co ty na to?
- Genialny pomysł – powiedział i znów mnie pocałował. Temu się zebrało na czułości. Zaśmiałam się i przytuliłam do jego ramienia. Mówiłam już, że jest fantastyczny?
Ibi odprowadził mnie do domu i wrócił do siebie, z wymówką, że jest zmęczony i chce trochę odpocząć. Nie byłam zła, bo niby z jakiego powodu?

Zbliżał się późny wieczór kiedy wzięłam się za sprzątanie. Wiem, tylko ja wpadałam na takie pomysły. Musiałam coś z sobą zrobić. Wyciągnęłam odkurzacz i włączyłam głośno z wieży, moją ulubioną płytę  Aerosmith. Najpierw poszłam na górę i tam odkurzyłam. Zajęło mi to ponad godzinę łącznie ze starciem kurzu.  Następnie zeszłam na dół kiedy trafiłam na swoją piosenkę – Aerosmith – I don’t want to miss a thing. Nawet nie wiedziałam, kiedy zaczęłam śpiewać.

Lying close to you
Feeling your heart beating
And I'm wondering what you're dreaming
Wondering if it's me you're seeing
Then I kiss your eyes and thank God we're together
And I just wanna stay with you
In this moment forever, forever and ever –
tak brzmiały słowa drugiej zwrotki, które wyśpiewałam. Ta część najbardziej mi się  podobała.
Nagle usłyszałam za sobą ciąg dalszy. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam Ibrahima. Pośpiesznie wyłączyłam odkurzacz.
- Pięknie śpiewasz – powiedział, na co ja czułam jak policzki robią się czerwone.  Podchodził do mnie  kiedy ja wręcz warknęłam:
- Ej! Nie w butach, dopiero co tam odkurzyłam!
Ibi się wycofał z rękami podniesionymi ku górze w celu obronnym. Zaśmiałam się i sama do niego podeszłam.
- A co szanowny pan tu robi? – spytałam po czym musnęłam jego wargi. On się zaśmiał po czym objął mnie w pasie i wpił się w moje usta. Momentalnie  przeszły mnie dreszcze jak błądził moją ręką wzdłuż kręgosłupa. Co on ze mną robi?
- Przyszedłem do swojej dziewczyny. Mieszka tu – odpowiedział, uśmiechając się zawadiacko.
- Doprawdy? Jak się nazywa? – zaśmiałam się, dalej się z nim przekomarzając.
- Deborah Guardiola – powiedział dumnie i wyszczerzył zęby.
- Nie znam tu takiej.
- Nie? To w takim razie nic tu po mnie – oparł i jak gdyby nigdy nic, odwrócił się i szedł w stronę drzwi. Złapałam go za skrawek jego bluzy i przyciągnęłam do siebie.
- Wpadłem tylko na chwilę. Chciałem ci powiedzieć byś była gotowa jutro o dwunastej – uśmiechnął się zniewalająco.
Spojrzałam na niego pytająco, obejmując go w pasie i przytulając się do jego torsu. Poczułam jego perfumy, które tak bardzo mi się podobają.
- To niespodzianka. Bądź gotowa – puścił mi oczko. Odsunął się ode mnie i pożegnał się, mówiąc  że musi iść i coś załatwić.
Nie powiem, trudno było mi go puścić. 
____
przepraszam, że dodaje tak późno ale zapomniałam że dziś poniedziałek. Jutro mam dwie kartkówki i poprawę i wyleciało mi z głowy :)
pozdrawiam i do następnego :*

6 komentarzy:

  1. świetny rozdział :> fajnie tak czytać jak ktoś jest zakochany i szczęślwy :> To czekam na tą niespodzianke Ibiego, bo napewno będzie wyjątkowa :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładny rozdział, aż mi się buzia śmiała na samą myśl o ich minach, kiedy Pep wszedł na trening. (:
    Również jestem ciekawa niespodzianki Ibiego.

    Powodzenia w szkole i skrob szybciutko następny, równie ciekawy i sto raz dłuższy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;> Ibi jest taki zakochany ;) Ciekawe co tym razem wymyślił.. Czekam na kolejny rozdział

    Olcia_pb

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze za wcześnie na dzieci, chociaż.. kto wie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sto kółek? Hehe nieźle. Zdziwiło mnie bardziej to, ze Pep dał mu na to ileś tam czasu, a nie tylko jeden trening :P

    zakochańce :) sielanka trwa, ale coś mi się wydaje, że za długo nie może potrwać. No i mam nadzieję, że to nie będzie związane z reakcją Pepa

    OdpowiedzUsuń
  6. Cała twarz mi się śmiała przez cały rozdzial. :D
    Zapraszam do mnie na siódemkę. to-przypadkowe-przeznaczenie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń